Forum Gryfońskie Strona Główna Gryfońskie
Gwardia Godryka Gryffindora
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zjazd w Warszawie dnia 17.12.2005

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gryfońskie Strona Główna -> Sabaty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mirtel
Gryfonka szukająca Edwarda



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:06, 17 Gru 2005    Temat postu: Zjazd w Warszawie dnia 17.12.2005

Temat otawrty po to, by opisać co się działo na pierwszym sabacie. A trochę się działo xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mori
Gryfonka Despotyczna



Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Nie 17:10, 18 Gru 2005    Temat postu:

Jeszcze nikt nic nie napisał? Dobra, to będę pierwsza ^^ jak coś pominę to możecie na mnie krzyczeć.

Obecni na zjeździe:
- Iguanka
- Mirtel
- Mori
- Musia
- Persephonee
alfabetycznie, żeby nie było, ze kogoś faworyzuję ^^ a jak mi się coś pomyliło to wybaczcie. Dopiero co wstałam.

Mori przybyła pod pałac spóźniona o piętnaście minut. Zobaczyła grupkę czterech dziewczyn w zdecydowanej większości w glanach (i jedną trzymającą niezywkle kiczowatą bombkę), więc skierowała się do nich złorzecząc na metro. Powitała je inteligentnym pytaniem Dobra, to która to która?. I zaczęła strzelać (ze znakomitym efektem ^^ zgadła wszystkie poprawne). Następnie Iguanka zarządziła losowanie muminków. Podstawiła siatkę z nimi Musi i Pers, ale one się nie mogły zdecydować, która pierwsza, więc Mori zaczęła skakać i piszczeć, że ona. Potem uznałyśmy, że jest trochę zimno (Iguś, na przyszłość bierz rękawiczki) i polazłyśmy do Empika sie ogrzać. Znalazłyśmy tam między innymi Pottera po rosyjsku i kamasutrę na widok której Mori się rozpromieniła. W Empiku również Mori dostała jako prezent od swojego uczka kajmanka... (Ig, powtarzam po raz kolejny. On jest cudowny! [patrzy z czułością na kajmanka siedzącego na szafce przy łóżku]). Cóż... rozgrzałyśmy się tak bardzo, że Mori zaczęła się rozbierać mrucząc, że jest gorąco. Więc poszłyśmy coś zjeść (wiem, wiem... dość wcześnie, ale Moraczek zaspał i nie jadł śniadania. Ani kolacji poprzedniego dnia swoją drogą). Skierowałyśmy się w stronę McDonalda. Weszłyśmy do środka i oczywiście prawie że nie było wolnych stolików i kolejka przy kasach była dośc duża. Komercja... już nie pamiętam, która to powiedziała. Chyba Iguanka. W każdym razie Mori zaproponowała pizzę. Żeby było bardziej kameralnie. No to zaczęłyśmy się zastanawiać gdzie jest tu Pizza Hut. Iguś wyjęła nawet plan Warszawy. Na to Musia nieśmiało wtrąciła, że wie gdzie to jest. Okrzyknęłyśmy ją naszym przewodnikiem i udałyśmy się za nią. Udało nam się bez większych problemów dojść do pizzerii i zajęłyśmy stolik. Mori usiłowała wykombinować jak zamówić grzańca, ale w końcu zrezygnowała.
Mija pięć minut:
Mori: Hmm... a może powinnyśmy wcześniej poczekać aż nam przydzielą stolik. Bo teraz do nas nikt nie podchodzi.
Iguanka usiłuje zatrzymać przechodzącą obok kelnerkę, ale się jej to nie udaje.
Iguanka: Jestem ignorowana
[Mori złośliwie chichocze]
Mijają kolejne dwie minuty:
Mori: Głodna jestem! Może zapstrykać...?
Iguanka wstaje i podchodzi do lady. Wraca i mówi, że zaraz ktoś podejdzie.
Mijają kolejne dwie minuty:
Iguanka znowu próbuje kogoś zatrzymać, ale jej to nie wychodzi. Mori żałuje, że nie pożyczyła od Dramaty sztucznej szczęki.
Po chwili:
Kelnerka podchodzi i czyni swoją powinność.
Naczekałyśmy się, naczekałyśmy, ale w końcu udało nam się złożyć zamówienie. (Mori) Oczywiście, że duże pizze! Jestem głodna! Moiri zaczynają swiecić się oczy: Ej, zobaczcie! Jak sie weźmie pizzę na cieście Cheezy Chrust to są za darmo serkulki! Rozgląda się po wszystkich z uśmiechem. W jakiś sposób udało nam się wszystko zamówić... w czasie gdy czekaliśmy na pizzę Mori dorwała się do swojego aparatu i zrobiła sesję zdjęciową muminkom i kajmankowi i dziewczynom (Perse, następnym razem masz się nie ruszać!). Najpierw dostałyśmy serkulki, więc Mori pokazując jak dobrze jest wychowana rzuciła się ku nim od razu wpychając sobie jedną do ust. Następnie zjawiły się dwie Pepsi (dolewka) i dwie rurki. Jako że było nas pięć poprosiłyśmy o jeszcze więcej rurek. Kelnerka na to, że jest tyle rurek ile szklanek z piciem na stole. Więc Mori schowała rurki pod stół a Iguś poszła do lady poprosić o więcej rurek. I dostałyśmy ^^ przyszła pizza (razem z kelnerką), która zauważyła (kelnerka, nie pizza), że mamy za duzo rurek. I mówi, że jak mamy za dużo rurek to nie będzie dolewki... chwila ciszy i nagle Mori ze słodkim: Co?. Byłyśmy zbulwersowane takim czymś, ale w końcu i tak miałyśmy tę dolewkę. Mori oczywiście okazała się największym głodomorem (pięć kawałków pizzy). Jak skończyłyśmy i dostałysmy rachunek to Mirtel wjęła komórkę i zaczęła podliczać po ile każda sie składa. Zajęło nam to z dziesięć minut zanim każda dała tyle pieniędzy ile potrzeba. Nie dając napiwku (wredna obsługa!) wyszłyśmjy z pizzerii i musiałyśmy pożegnać się z Musią i Pers, któr miały kolejkę i nie mogły się na nia spóźnić. Mori, Mirtel i Iguś skierowały się w kierunku... a tak szły przed siebie. Nagle Mori zauważyła "Coffee Heaven" i rzuciłą się ku niej z okrzykiem, że zimno i jest uzależniona od kawy. Weszłyśmy i zobaczyłyśmy, że obok jest wejście do kina. I w naszych główkach narodziła się myśl, czemu by nie iść na jakiś film. Mori zakupiła kawę, którą posypała obficie cynamonem i wyszłyśmy z kawiarni idąc w stronę metra (Mori wymyśliła, że Multikino będzie najlepsiejszym rozwiązaniem, bo jest tuż przy wyjściu z metra). W podziemiach metra Mori i Iguś podśmiewały się ze sklepu z nietypową bielizną, gdzie na wystawie były choćby skórzane męskie stringi. Mori musiała zadzwonić do mamy i spytać się na jakiej stacji mają wysiąść, bo sama oczywiście wahała sie pomiędzy trzema. Jakoś władowałyśmy się do metra, usiadłyśmy i zaczęłyśmy dyskutować na temat filmu. Mori nie mogła doczekać sie sceny z mankietami Snape'a. Iguś zresztą też. A Mirtel żałowała, że w filmie nie ma Wooda. Wyszłyśmy z metra i wkręciłyśmy Iguś, żeby spytała się pana policjanta którą stroną mamy wyjść. Ten, że nie wie. Cudownie... ale zapytałyśmy się na schodach pewnej miłej babci i udało nam się trafić. Seans zaczynał się akurat za piętnaście minut. Kupiłyśmy bilety i poszłyśmy do toalety. Mori perfidnie otworzyła Iguance drzwi (co to za zamki teraz produkują? Palcami otworzyłam ^^)... weszłyśmy do sali z nadzieją, że nikogo nie będize, ale się przeliczyłyśmy. Oprócz nas było jeszcze 6 osób. Mori złamała prawo i wyjęła aparat robiąc ekranowi zdjęcia. Kejmankowi też chciała, ale nie wyszło... światła zgasły i zaczął się film (a raczej reklamy...). Podczas jednej gdzie ciagle pojawiało się słowo "kocham" narzekałyśmy, że jest tam "c". Gdy była reklama Narnii Iguś czekała tylko na dwa słowa... "narnia.com". Doczekała się ^^ po długich i męczących reklamach nareszcie zaczął się film. Już na samym początku Mori przypomniała, że chce mieć właśnie taki nagrobek jaki sie pojaiwa w pierwszej minucie filmu. I zdjęcie Rickmana w trumnie.
Tego, co robiłyśmy na filmie nie da sie opisać... ciągle kwikałyśmy, głosno komentowałyśmy i szukałyśmy podtekstów. Wzdychałyśmy do Snape'a na ekranie...
Mori: Iguś! Już wiem po co im te stożki! Stożki=czapki śmierciożerców
Iguś patrzy pytająco na Mori
Mori zadowolona z siebie: Wiesz, jakieś zbiorowe orgie.

Podczas sceny jak Cedrik mówi Potterowi o kąpieli w łzience wszystkie kwiczałyśmy, a Mori musiała nawet zatkać sie swetrem, żeby jej nie wyrzucili z kina za powodowanie hałasu. Iguś dopingowała smoka "wszam go!". A Mori powiedziała, ze ten smok to jak wielka iguana wygląda. Pogroziłyśmy Mirtel paluszkiem za dobieranie się do Pottera w łazience prefektów. Na sam koniec zostałyśmy poinformowane, przez kobitę siedzącą przed nami, że nie jesteśmy tu same. Wiedziałyśmy. Gdybyśmy były same skakałybyśmy po fotelach.
Wyszłyśmy z kina i znowu do metra. Do Mori zadzwoniła mama i powiedziałą, że ma iść do cioci na urodziny siostrzenicy a ona ją stamtąd odbierze. Wsiadłyśmy do metra i przejechałyśmy razem kilka ostatnich stacji... Mori pomiziała dziewczyny pożegnalnie, powiedziała Ajja! i wyszłą z metra machając im na pożegnanie.

Cóż... tak wyglądał zjazd z mojej perspektywy ^^ było naprawdę bardzo sympatycznie i miło. Dawno sie tak nie uchachałam. A zdjęcia dam później ^^ jeszcze ich nie wgrałam na kompa. Ach, zapomniałam powiedzieć. Mori wykazała sie niewzykłą inteligencją i nagrała filmiki zamiast porobić zdjęcia. Zorientowała sie nieco późno... w każdym razie teraz musi to poprzerabiać ^^"

Edit:
Ach, zapomniałam wspomniec o sprawie z bombką! Otóż... jakiś tydzień temu na chacie była Igus i Lome. I jakoś zeszło na temat tej paskudnej choinki pod PKiN. Iguś powiedziała, ze to głupia inwestycja bo komus spadnie na głowę bombka. I zgadnijcie co sie stało Wink może bombka nie spadła nikomu na łeb (w każdym razie nic o tym nie wiemy), ale spadały że hoho. Nawet sobie jedną wzięłam na pamiątkę ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mori dnia Nie 23:36, 18 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iguanka.
Sadystyczna Jaszczurka



Dołączył: 24 Wrz 2005
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie chcesz wiedzieć

PostWysłany: Nie 22:50, 18 Gru 2005    Temat postu:

Warszawianka

I zaczął się grudnia dzień siedemnasty. Dzień sabatu z zacnego forum gryfońskiego. Więc jak to wyglądało?
Godzina dziesiąta. Mirtel z Iguanką spotykają się w połowie drogi, maszerują na przystanek osławionej linii 506 i jadą na miejsce spotkanie. W między czasie Iguanka łata swój świeżo wydziergany, krukoński szalik oraz zostają skompletowane muminy gryfońskie – dar dla każdej czarownicy, która przybędzie na zlot. Szczęśliwie dojeżdżay na miejsce. Ponieważ było jeszcze sporo czasu do godziny zero, czyli jedenastej, postanowiłyśmy uraczyć się czekoladą z automatu. Iguanka ma chyba złe podejście do maszyn, bo z pięć razy próbowała i się nie udało. Ingerencja Mirtel była niezbędna.
Zaopatrzone, poszłyśmy powitać wielkiego polskiego wieszcza, Adama Mickiewicza, który zażądał ofiary. Iguanka przewróciła się na kałuży przy cokole i wylała połowę swojej czekolady, zaś Mirtluś postanowiła to w żart obrócić. Dość skutecznie.
Okazało się, że pozostałe wiedźmy się spóźnią, toteż stałyśmy, słuchając muzyki. Pogoda, za wyjątkiem zimnego, silnego wiatru (M: „Czy ty też czujesz się jak czarny maszt, który jest chłostany przez wiatr?”), była wymarzona.
Dojrzałyśmy dwie dziewoje z młodzieńcem, lecz stale stałyśmy hardo. Rozlega się dźwięk komórki Iguś i wywiązuje się dialog:
Persee: Iguś?
I: Tak?
P: Jesteście już pod Pałacem?
I: No.
P: To się odwróć.
Tu nastąpił moment, gdy pada na nas olśnienie, obracamy się i cztery czarownice zostają sobie przedstawione. „Młodzieniec” okazał się bratem Persee. Nagle „bach!”. Cóż to? Ogromna bombka z choinki spadła na chodnik! Za nią druga. Uważajcie na czatowe wróżby Iguanki, bo się mogą spełnić... Jedna z bombek została przygarnięta.
Nie minęły trzy minuty, a już pojawiła się ostatnia czarownica: Mori. Na dobry początek rozdano muminy. Było niesłuszne „och!” i „ach!” (no, może za wyjątkiem szalików, bo one były wysoce udane. Mirtel robiła). Iguanka też dostała od swej sensei prezencik, pięknie zapakowany. Z powodu przenikliwego zimna postanowiłyśmy udać się do cieplejszego miejsca.
W Empiku, gdyż tak się udałyśmy, kilkakrotnie gubiłyśmy się nawzajem i odnajdywałyśmy. Iguanka i Mori odkryły „Twista” z artykułem o rzekomym romansie Watson z Radcliffem (tak, brzydkie kaczątko przemieniające się w łabędzia, uch!), dział „Poradniki o seksie” i wiele innych cudów. Został tez wręczony prezent od Iguanki dla seme, na który w tym sprawozdaniu autorka położy zasłonę milczenia...
Ponieważ części wiedźm doskwierał głód, postanowiłyśmy udać się do jakiejś gospody. Pierwszy był McDonald, który, jako świątynia komercji i kolejek, został szybko odrzucony. Zdecydowałyśmy się na Pizzę Hut. Już Iguanka wyciąga plan Warszawy, lecz okazuje się, że znamy drogę. Po kilku minutach (i próbie sesji zdjęciowej przy plakacie z reniferami) docieramy na miejsce.
Na miejscu Iguanka czuła się ciut jak powietrze. Trzy razy zaczepiała kelnerki (bez skojarzeń), ale żadna nie raczyła przyjąć od nas zamówienia. „Zaraz ktoś podejdzie” jest tamtejszą maksymą. Czekając (już na podanie samego zamówienia), Mori zrobiła sesję zdjęciową kajmankowi i muminom. Nie obyło się bez zdjęć naszych facjat, które potem okazały się pełnometrażowymi filmikami. Iguanka inteligentnie wypatrzyła w tłumie mordercę-bombowca. Tutaj też Iguś rozpakowała swój prezent – sztringi były prześliczne w każdym, najdrobniejszym szczególe. Wreszcie jest! Pizza! Fakt, wcześniej były serulki, lecz cóż one znaczą przy daniu głównym? Zaległa cisza, typowa dla konsumpcji. Choć przyznać trzeba, że ostatni kawałek długo szukał właściciela. Odbył się też bój o słomki i dolewkę (normalnie prawo podatkowe w pizzeri). Ale wygrałyśmy. Gdy doszło do rozliczeń, jak zwykle wyszło na jaw, że nasza matematyka jest równa zeru Kalwina. Po gorących rachunkach i naradach każda zdołała wpłacić swoją należność, ba, nawet była złotówka napiwku, o ile mnie pamięć nie zwodzi. I tu nastąpiło pożegnanie: Persee i Musia musiały niestety już wracać. Wyściskane, znikły na horyzoncie.
Mirtel, Iguanka i Mori zostały we trzy. Minęła chyba zaledwie chwila, kiedy Mori wypatrzyła kawiarnię i, tłumacząc się niską temperaturą i nałogiem, zaciągnęła nas do środka. Bezpośrednio obok było kino, które natchnęło nas co do dalszych planów. Szybko się zabrałyśmy z kawą i podążyłyśmy do metra. Jak zwykle, wykazałyśmy się niezwykła orientacją w terenie, jednak trafiłyśmy.
Po kupieniu biletu, tytule w „Marie Clare” „Seks: Wielkość, kształt, technika. Co jest ważne?”, wystawie sztringów męskich i walce z barierką wsiadłyśmy do metra. Tu odbyła się dyskusja poglądowa o filmie, na który właśnie zmierzałyśmy (aż do Multikina na Sadybie, ale to nieważne). Dwie snaperki zachwycały się nad urokami Mistrza Eliksirów, zaś Mirtel narzekała na brak Olivera Wooda.
Dojechałyśmy w samą porę. Akurat za piętnaście minut zaczynał się seans. Szybko kupiłyśmy bilety (oraz pooglądałyśmy swoje legitymacje) i, po małej sesji w toalecie z nie domykającymi się do końca drzwiami, wpadłyśmy na salę. Okazało się, że oprócz nas było jeszcze kilka osób, ale co to dla trzech wiedźm? Kolejne zdjęcia (kajmanek, ekran), kilkanaście reklam i rozpoczął się film. Z napisami, oczywiście. Już od pierwszych sekund zaczęły się sypać nasze komentarze i nie skończyły aż do napisów końcowych. Omawiałyśmy nagrobek Mori, chłopców z Durmstrangu i wszystkie podteksty. „Zajęcia fizyczne. Ale zboczuchy”, „No wiesz co, Mirtel, tak się do Pottera podstawiać? Nieładnie”, „On go zaprasza na kąpiel!”, „A ty wiesz, po co im te stożki? Aby zwinąć w bereciki? Nie! Do orgii!”, „No patrzcie. On zdyszany, ona z takim zamglonym spojrzeniem, i to jeszcze w takim ujęciu. Tam musiało do czegoś dojść!”, „Ciekawe, co on z tą Lily wyprawiał wcześniej, że tak czule o niej mówi”, „Zasłonka! Orzesz! Zasłonka! No patrz, co oni teraz będą wyrabiać!” – to tylko niektóre z komentarzy. Były też, naturalnie, zachwyty nad najwspanialszym Severusem Snape’m (istna orgia...) i jego (niekoniecznie) mankietami. Na sam koniec, gdy już wstawałyśmy, pani z rzędu przed nami skarciła nas za głośne zachowanie. Taktowna, dopiero po filmie.
Znów odbyła się bitwa z barierką, ażebyśmy mogły wsiąść do cudownego, warszawskiego metra, budowanego tak długo z takim poświęceniem. Zadzwoniła komórka. O zgrozo, okazało się, iż Mori musi wcześniej wysiąść. Po rzewnym pożegnaniu, Iguanka i Mirtel znowu zostały same.
Czekanie na punktualne 501 mija się z celem. Minęło ponad dwadzieścia minut, autobusy zaczęły się powtarzać, gdy nareszcie zajechał. Jeszcze tylko chwila zachwytu nad „najwyższą choinką w Europie” i zmęczone padły na siedzenia. Podróż powrotna odbyła się bez większych ekscesów. „Pa pa!” i sabat, przynajmniej dla Iguanki, oficjalnie dobiegł końca. Lecz nie ma rady, już jest planowany następny. Narnia.com...

Iguanka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mori
Gryfonka Despotyczna



Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Nie 23:32, 18 Gru 2005    Temat postu:

[kwiczy] Jak mogłam zapomnieć o panu-zamachowcu z pizzerii Very Happy
A przy okazji sesja zdjęciowa z reniferami nie wyszła. W momencie, gdy miałam pstrykać zdjęcie wysiadły baterie w aparacie ^^"
Napiwek? Kto dał napiwek? : )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iguanka.
Sadystyczna Jaszczurka



Dołączył: 24 Wrz 2005
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie chcesz wiedzieć

PostWysłany: Pon 17:18, 19 Gru 2005    Temat postu:

Był napiwek. Złotówka. O ile dobrze pamiętam....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mirtel
Gryfonka szukająca Edwarda



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 734
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:33, 19 Gru 2005    Temat postu:

Dwa, gwoli ścisłosci. A na reprtaż przyjdzie czas. Jak tylko ściągne zdjecia z komórki Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Musia
Gość






PostWysłany: Wto 21:56, 20 Gru 2005    Temat postu:

Iguś! Twój Mumin (jest prześliczny!!) pomógł mi dzisiaj na klasówce z fizyki. Dumnie siedzaił na ściądze i baba nic nie zauważyła Smile
Powrót do góry
Phoenix
Kandydat Do Drużyny



Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Midgard

PostWysłany: Śro 20:35, 21 Gru 2005    Temat postu:

Oł szlag! Na Deklu był zjazd 17-stego i tu był 17-stego. A my tego nie połączyłyśmy.... A chyba byłoby fajniej, nie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mori
Gryfonka Despotyczna



Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Śro 21:20, 21 Gru 2005    Temat postu:

Wiem, że był siedemnastego ^^ wtedy gdy był wybór terminów głosowałam za innym dniem, bo chciałam na niego iść. Ale wypadło jak wypadło... jak czytałam recenzję, to się okazało, ze dziewczyny chciały iśc do Multikina na Pottera. Śmiesznie by było, jakbyśmy sie spotkały Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mori
Gryfonka Despotyczna



Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Śro 22:30, 21 Gru 2005    Temat postu:

Przepraszam, że post pod postem, ale żebyśmy się nie pogubili... ^^
Po długiej walce z komputerem i aparatem, co mi coś szwankował... nieważne. Po prostu mam zdjęcia Very Happy (a co do filmików to się potem zastanowię ^^")

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Cóż... jak na razie to wszystko. W przyszłości porobię zdjęcia z filmików... mam nadzieję, że zdjęciami jesteście usatysfakcjonowane?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Musia
Gość






PostWysłany: Śro 22:44, 21 Gru 2005    Temat postu:

Ha! A mnei nie ma! Jest tylko kawałek mojej ręki, ale to się nie liczy! I niech tak zostanie Razz
Powrót do góry
Persephonee
Prefekt Naczelny



Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sprzed komputera

PostWysłany: Śro 22:54, 21 Gru 2005    Temat postu:

<spada pod biurko>
Pięęekneeee....Very Happy

Mori napisał:
Grzaniec, który usiłowała zamówić Mori

Ej! A w tle ja! Przecież ja tam jestem! Very Happy

I mimo wszystko ja nie jestem aż tak bardzo ruchliwa. O.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mori
Gryfonka Despotyczna



Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Śro 23:01, 21 Gru 2005    Temat postu:

Musia, jesteś na dwóch filmikach ]:> jeszcze je przerobię na zdjęcia Razz

Przepraszam Perse za niedopatrzenie ^^ [mizia]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iguanka.
Sadystyczna Jaszczurka



Dołączył: 24 Wrz 2005
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie chcesz wiedzieć

PostWysłany: Śro 23:39, 21 Gru 2005    Temat postu:

Teraz już wiadomo, o co chodzi Gryfonkom... O kasę!
Moje zdjęcie jest gorsze, niż sobie wyobrażałam. Iguanek się nie fotografuje. Jest na to odgórny zakaz. Very Happy
Czekam na zdjęcia z filmików!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
Gryfonka Niepokorna



Dołączył: 13 Wrz 2005
Posty: 1146
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bollywood... <3

PostWysłany: Pon 19:58, 02 Sty 2006    Temat postu:

Buu!... Ja chcem zjazduuu!...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gryfońskie Strona Główna -> Sabaty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin