Autor Wiadomość
June
PostWysłany: Sob 12:12, 01 Lip 2006    Temat postu:

Trzeba było mówić, że to jest ten 'konkursowy'. Przeczytałam go, co prawda jakiśczas temu, ale przeczytałam. I to ten miał wygrać! Był krótki, zwięzły i jak najbardziej na temat.
Scarlet_witch
PostWysłany: Pią 22:30, 30 Cze 2006    Temat postu:

Też tak można Wink. Czyli to tekst głęboki, bo można go na wiele sposobów odbierać xD.
Luniasta
PostWysłany: Pią 20:52, 30 Cze 2006    Temat postu:

Scarlet_witch napisał:
Ale z tego co wiem, autor inaczej go postrzega.
Autor zaprzecza, jakoby jakkolwiek postrzegał ten tekst, autor go po prostu napisał na pojedynek Razz

Mirtel - to już pozostawiam Twojej wyobraźni Wink
Scarlet_witch
PostWysłany: Pią 19:12, 30 Cze 2006    Temat postu:

Odebrałam ten tekst, jako przedstawienie Harrego, jak zwykłego człowieka.
Obcy widzą go jako super bohatera, a on tak naprawdę prowadzi życie szarego, prostego człowieka.
Jeżeli patrzeć w ten sposób, to ciekawy i dobrze napisany fick. Ale z tego co wiem, autor inaczej go postrzega.
No zdarza się Wink.
Mirtel
PostWysłany: Pią 16:57, 30 Cze 2006    Temat postu:

Przeczytałam no i chyba by wypadało skomentować, no nie?

Tekst leciutki i króciutki, tak w sam raz. Przeczytałam w pięć minut i nie czuje ani niedosytu ani przeciążenia.

Domyślam się, że to Ginny jest żoną Pottera? Czy jakaś nieznana kobieta? A zresztą...

Ładne, krótkie i lekkie.
Podobało mi się.
Luniasta
PostWysłany: Pią 16:41, 30 Cze 2006    Temat postu: Wywiad (całość)

Wklejam tu głównie dlatego, że fsb nie działa. Tekst z pojedynku na puchońskim. Tytuł tylko roboczy :>

Oliver Brandon wiedział, że nie będzie łatwo zrobić wywiad z Harrym Potterem. Przygotowywał się starannie.
Na dzień, w którym miał prosić o wywiad, wybrał piątego czerwca, bo wtedy Mars i Saturn miały dobrą koniunkcję (czy coś takiego, Esmeralda mu o tym opowiadała, ale on nigdy nie był dobry ani z astronomii, ani z wróżbiarstwa; w każdym razie, to był dobry znak). Wiedział, że miał być szczwany jak lis, więc spędził kilka dni w lesie, obserwując jednego z nich. Nie był pewien, czy śledzenie rudych drapieżców z puszystymi ogonami mu pomoże, ale w końcu uznał, że na pewno nie zaszkodzi; w każdym bądź razie, po tym eksperymencie miał całkiem ładne futro dla Heather.
W wyznaczonym sobie dniu, niespokojny i przestraszony, zaczaił się na swoją ofiarę, kiedy ta opuszczała dom rodzinny. Wziął głęboki oddech, zebrał się w sobie i wyszedł naprzeciw samemu Chłopcu, Który Przeżył.

Oliver Brandon siedział na miękkim fotelu i rozglądał się dookoła z ciekawością. Nie wiedział, czy jakikolwiek dziennikarz siedział już w tym salonie, ale czuł, że oto zbliża się jego wielka szansa. Oto czekał na samego Harry’ego Pottera, oto miał z nim przeprowadzić wywiad, oto miał z powrotem wrócić w łaski szefo...
- Wracaj tutaj natychmiast!
Zanim Oliver zdążył zauważyć, co się dzieje, drzwi się otworzyły, a coś z niesamowitą furią rzuciło się na niego, atakując jego najlepszą koszulę.
- Puszek, zostaw pana dziennikarza!
Puszek, pomyślał z trwogą. Jak można nazwać coś tak drapieżnego Puszkiem?
Poczuł, jak ktoś odrywa od niego tego potwora i dopiero wtedy odważył się odsłonić twarz.
- Mam nadzieję, że nic panu nie jest? – zapytała z niepokojem rudowłosa kobieta, która go uratowała, biorąc potwora w swoje ramiona. Potwór mruczał podejrzanie błogo.
- W porządku – odpowiedział, patrząc na swoją najlepszą koszulę. Do wyrzucenia, pomyślał ze smutkiem.
- Przepraszam za Puszka, zamknęliśmy go z Harrym na czas pana wizyty, ale uciekł.
Oliver powtórzył, że nic się nie stało, przyglądając się jednocześnie kobiecie stojącej przed nim i potworowi na jej rękach. Potwór miauknął, a Oliver zamrugał.
- To państwa kot?
Kobieta kiwnęła głową i ponownie rozpoczęła przepraszać, na co Oliver znów zaczął mówić, ze nic się nie stało, na co ona zaczynała gorliwiej przepraszać, i Oliver zaczynał już się zastanawiać, czy kiedykolwiek skończy przyjmować przeprosiny, kiedy do pokoju wszedł gospodarz.
- Co się stało, kochanie? – zapytał, podchodząc do swojej żony i całując ją w policzek. Kot zeskoczył na ziemię, machnął leniwie łapą, Oliver cofnął się o krok, a zwierzę, najwyraźniej zadowolone z siebie, pomaszerowało w swoją stronę.
- Puszek zaatakował naszego gościa. Znowu.
- Ależ nic się nie stało – zapewnił szybko Oliver, obawiając się ponownego potoku przeprosin.
- Bardzo mi przykro z powodu pana koszuli – powiedział Harry Potter, po czym zaprowadził Olivera do swojego gabinetu.
Pokój ten wyglądał nieprzeciętnie przeciętnie. Nie było tu żadnych artefaktów, żadnych obrazów wielkich czarodziejów, żadnych oznak niezwykłości. Biurko było zwykłe i proste, krzesło wyglądało na mugolskie, na ścianie wisiało nieruchome zdjęcie jakiejś metropolii nocą, nie wyczuwał w powietrzu zaklęć obronnych, od których powietrze gabinetów w Ministerstwie aż się iskrzyło.
- Dla jakiej gazety pan pracuje?
Oliver oderwał wzrok od czegoś lśniącego i srebrnego, czego nie umiał zidentyfikować.
- Dla „Czarownicy”, i chciałb...
- Czy to ma być ckliwy artykuł o małej sierotce? – przerwał mu ostro Harry Potter. Oliver zamrugał lekko.
- Nie, ja...
- Chce mi pan grzebać w życiu osobistym?
- Ależ skąd, ja tylko...
- Spróbuje pan wykazać, że w rzeczywistości jestem zmugolałym świrem?
- Ależ nie, ja...
- Wszyscy tak mówicie.
Oliver zamrugał ponownie.
- Jak to: wszyscy?
- No, wszyscy dziennikarze.
- Ale przecież... przecież żaden wywiad z panem od dawna nie ukazał się w prasie!
Harry rozłożył ręce.
- A bo ja wiem? Jak dotąd żaden z wywiadów się nie ukazał. Niektórych sam musiałem zniechęcać, ale inni? Nie wiem, może sami się przestraszyli? – roześmiał się.
- R-rozumiem... – odparł niepewnie Oliver, patrząc na nieco kpiący uśmieszek na twarzy Harry’ego Pottera, zastanawiając się, co też mogło skłonić dziennikarza do pozbycia się takiego materiału. – Gwarantuję panu, że nie szukam taniej sensacji.
- W takim razie proszę zaczynać.
Oliver wygładził kartkę z pytaniami, wziął pióro do ręki, a głęboki oddech do płuc i zaczął.

- Co mu zrobiłeś, kochanie?
Harry Potter, bawiąc się leniwie włosami swojej żony, uśmiechnął się lekko.
- Co takiego miałem mu zrobić?
- Nie udawaj niewiniątka. Wybiegł stąd niemal z płaczem. Zazwyczaj zatrzymują się chociaż, żeby powiedzieć „do widzenia”.
- Doprawdy, nie rozumiem dlaczego tak się zachował. Byłem naprawdę uprzejmy
- I ja mam w to uwierzyć?
- Czemu nie.
Pani Potter uśmiechnęła się i przytuliła do męża.

Oliver przejrzał niechętnie swoje notatki. Tragedia, horror, śmierć w kapciach. Nikt mu przecież nie uwierzy, że to powiedział Chłopiec, Który Przeżył. Nie rozumiał, jak można udzielać tak banalnych odpowiedzi, na takie pytania! Już raport o życiu emocjonalnym gumochłonów byłby ciekawszy! Kiedy o tym myślał, chciało mu się płakać. Jak nic mnie wyleją, kiedy zaniosę im coś takiego. Musiałbym zacząć od nowa, z czymś zupełnie innym.
Spojrzał w ogień płonący na kominku. Właściwie... Nie miał nic do stracenia. Tylko o czym napisać?
Hm, o kotach. Tak, koty to dobry temat, pomyślał, biorąc do ręki pióro. Notatki z wywiadu wrzucił do ognia i starał się nie patrzeć, jak powoli pergamin jest trawiony przez ogień.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group